Pai, 20-23.03.2012
Wybierając się na długi czas do Azji, sporo czytaliśmy na temat bezpieczeństwa w regionie i ewentualnych zagrożeń, z którymi powinniśmy się liczyć. Pośród, jakże typowego dla internetu, szumu informacyjnego nie udało nam się niestety znaleźć jednoznacznych odpowiedzi na nurtujące nas pytania. O tym, jak tu jest naprawdę, zmuszeni byliśmy więc przekonać się na własnej skórze.
W trakcie ponad czterech miesięcy spędzonych dotychczas na półwyspie Indochińskim i w Tajlandii nie mamy wątpliwości, że czujemy się tu znacznie bezpieczniej, niż u siebie, w Polsce. Chcąc jednak pozostać obiektywnymi, nie wolno nam przemilczeć zagrożeń, niemal na każdym kroku czyhających na nieuważnych farangów.
Strzeżcie się! Nikt nie zna bowiem dnia ani godziny, kiedy może paść ofiarą żądnych krwi piratów z Karaibów, nie znających litości papuaskich łowców głów, przybywających z najmroczniejszych czeluści kosmosu wysłanników sił ciemności oraz krów tak wściekłych, jak to tylko możliwe.
Powyginały się Hanuszce paluszki ze strachu..?
OdpowiedzUsuńSzczepanq, gratuluję - mało kto ma szansę ujrzeć uzębienie wysłanników kosmosu od wewnętrznej strony... i przeżyć...
OdpowiedzUsuńTakiego dzielnego mam Brata. :-)
OdpowiedzUsuńAż serce roście.