Bali (Indonezja), 02-08,15-25.10.2016
Kiedy zabieraliśmy się do tworzenia wstępnego zarysu tego, jak wyobrażamy sobie tę podróż i ustalenia, które kraje chcielibyśmy tym razem odwiedzić, temat Indonezji pojawiał się w zasadzie na każdym kroku. Pech chciał jednak, iż proza życia pozwoli Haneczce o sobie zapomnieć dopiero w listopadzie, kiedy nad Indonezją na dobre hulać już będzie monsun, więc zmuszona była sobie odpuścić. Ja natomiast, nie chcąc odkładać wizyty w tym wyspiarskim kraju na nieokreśloną przyszłość, postanowiłem przylecieć tu już na początku października.
Mając trochę ponad trzy tygodnie do dyspozycji musiałem ograniczyć swoje plany do odwiedzenia niewielkiej tylko części składającego się z ponad 17.000 wysp kraju. Zdecydowałem, że na pierwszy ogień pójdzie Bali, w czym wydatnie pomogło mi nurtujące mnie od dawien dawna pytanie na temat dziesięciu różnic pomiędzy kształtem wyspy i pewnego sympatycznego czworonoga. Dotychczas udało mi się jedynie zauważyć, że Bali nie ma fikuśnej kokardki, więc pozostałych dziewięciu postanowiłem poszukać u źródła. A czy je znajdę, to się dopiero okaże...
Bali już kilka dobrych dekad temu ugruntowało swoją pozycję w gronie miejsc, które z radością szturmowane są przez żądnych egzotyki turystów, więc dodatkowy marketing był już wyspie w zasadzie zbyteczny. Tak się jednak złożyło, że kilka lat temu na ekrany kin trafił film pt. "Jedz, módl się, kochaj" z Julią Roberts, którego (z braku lepszego słowa) akcja toczyła się w dużej mierze właśnie na Bali i spowodował on totalny boom na wizyty w tym miejscu. Podobne sytuacje nierzadko prowadzą do tego, że miejscowy sektor turystyczny po prostu wariuje i w obliczu nieprzebranych rzesz odwiedzających nagle zmienia swoje podejście wobec nich z dotychczas wypracowanego na "jedz, płać i spie*dalaj". Byłem już świadkiem tego typu transformacji i nie ukrywam, że lecąc tu trochę się tego obawiałem. Z tym większą radością stwierdzam więc, że nic podobnego nie miało tu miejsca, a na podstawie pierwszych spostrzeżeń mogę śmiało powiedzieć, że Balijczycy należą do najsympatyczniejszych ludzi, z jakimi miałem dotąd do czynienia. W związku z tym, że zamierzamy z tatą spędzić tutaj trochę czasu, to myślę, że nadarzy się jeszcze okazja, żeby ten wątek rozwinąć.
Różnica #2 - Bali nie ma wąsików.
OdpowiedzUsuńJaneno
Różnica nr 3 - Bali jest bardziej zielone.
OdpowiedzUsuńPS. Korzystajcie ze słońca bo u nas od 3 dni leje i zimnoooo
Pewnie nie znajdziesz tylu włosków na wyspie co na tej mordeczce ;) Pozdrawiamy z prawie zasypanego śniegiem Bielska i czekamy na wpisy. Aśka
OdpowiedzUsuńCała Indonezja pozdrawia Bielsko!
Usuń