poniedziałek, 21 listopada 2016

Angkor

Siem Reap, 29-31.10.2016


Cały manewr związany z naszą przykrótkawą wizytą w Kambodży podyktowany był w zasadzie wyłącznie jednemu celowi. Skoro już jakimś sposobem udało mi się przytargać tatę do południowo-wschodniej Azji, to byłoby absolutnie niewybaczalne, gdyby puścić go potem z powrotem do domu nie pokazując mu niekwestionowanej perły całego regionu. Mowa oczywiście o Angkorze, czyli ruinach stolicy Imperium Khmerskiego, państwa które pomiędzy IX a XV w.n.e. trzęsło całym półwyspem Indochińskim i dało początek temu, co obecnie znamy pod nazwą Królestwa Kambodży. Znajdujący się nieopodal Siem Reap kompleks słynie nie tylko z niewyobrażalnej liczby malowniczych świątyń, ale także ze znakomicie zachowanych budowli o charakterze inżynieryjno-infrastrukturalnym, które w czasach świetności pozwoliły Khmerom wyprzedzić swoje czasy i osiągnąć prymat na regionalnej scenie politycznej. Kluczowe w tej kwestii było skuteczne zapanowanie nad przybierającymi w porze monsunowej rzekami i umiejętność gromadzenia zapasów wody na porę suchą. W tym celu zbudowano tu przed wiekami skomplikowany system kanałów, a stanowiące jego serce olbrzymie zbiorniki po dziś dzień budzą zachwyt naukowców, którzy podobnie jak w przypadku egipskich piramid, nie znaleźli jeszcze satysfakcjonujących odpowiedzi na wszystkie pytania odnośnie zastosowanych tu technologii.


Czując powagę sytuacji, do zwiedzania postanowiliśmy podejść na poważnie. Wynajęliśmy więc tuk-tukarza, z którym dwukrotnie jeszcze grubo przed świtem dotarliśmy pod najsłynniejszą ze świątyń - Angkor Wat w nadziei na niezapomniany wschód słońca. Niestety nie udało się nam trafić na wymarzoną ferieę kolorów i dzień przywitał nas za każdym razem dość pochmurno i cokolwiek monochromatycznie. Nie ma jednak tego złego, bo zaczynając dzień tak wcześnie i do tego wiele godzin przed największymi upałami, mieliśmy aż nadto czasu by móc odwiedzić zarówno miejsca leżące przy standardowych szlakach, jak i te znacznie dalsze, nie odwiedzane tak licznie przez turystów.


Duża część znajdujących się w Angkorze świątyni zbudowana została w oparciu o zawarte w mitologii hinduistycznej wyobrażenie kosmosu. Położona na samym środku budowli wielka, piramidalna wieża symbolizuje wtedy świętą górę Meru, siedzibę bogów i centrum wszechświata, a otaczające ją mury oraz niższe kondygnacje - kolejne wszechświaty hinduskiej kosmologii. Częstym motywem są też fosy i balustrady przedstawiające bogów i demony przeciągających jak linę ciało gigantycznego węża. Z resztą, będąc tu uderza fakt, że generalnie gdzie człowiek nie spojrzy, to każdy element, każde zdobienie naznaczone jest jakąś bliżej mi nie znaną symboliką. Mając chęć i zapał możnaby swobodnie spędzić tu całe miesiące doktoryzując się z najdrobniejszych nawet detali i rozszyfrowując ich znaczenie pod czujnym okiem spoglądających zewsząd zagadkowych oblicz bóstw i innych postaci mitologicznych.




Natomiast tam, gdzie czas obszedł się z budowlami mniej delikatnie i nie sposób już docenić kunsztowności oryginalnych zdobień, można poczuć się jak Indiana Jones i podziwiać to, co dla umiarkowanego pasjonata historii najefektowniejsze, czyli porośnięte dżunglą świątynie. No niech mi ktoś powie, jak tu się nimi nie zachwycać?




7 komentarzy:

  1. Tyś to chyba z jakiegoś przewodnika przepisał.

    :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy nowy wpis oznacza koniec hospitalizacji i kontynuowanie podróży??? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czesc Gocha.
    Jest dokladnie tak jak piszesz. Tydzien przelezalem w szpitalu, potem tydzien dochodzilem do siebie, ale juz wracam do zywych. Zeby zmienic otoczenie i wrocic pelna para do normalnego podrozowania przylecielismy wczoraj do Yangon i teraz przez 4 tygodnie bedziemy sie bujac po Birmie. Pierwsze wrazenia mowia mi, ze to bedzie cos!
    Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  4. No to się cieszę !!!! tylko się nie przemęczaj :)))
    no i czekamy na relacje z Birmy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczepanek jakoś mizernie wyglądasz. Mam nadzieje ze małżonka o ciebie dba należycie.. ☺

    OdpowiedzUsuń
  6. Czesc Bu. Malzonka dziala bez zarzutu, nawet wyrzucilem juz paragon, bo wiem, ze reklamowal nie bede. Udala mi sie Haneczka, jednym slowem.
    Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  7. wspaniale, że już podrózujecie dalej! Wracaj do sił Szczepan ! :)

    OdpowiedzUsuń