...czyli plaża, palmy, drinki z parasolkami, szampan i takie tam
Bardzo lubimy tropikalny klimat, podoba nam się głęboka zieleń tropikalnych lasów i zgodnie przyznamy, że nie ma lepszego miejsca na błogi odpoczynek niż tropikalna plaża. Za skarby świata nie przekonamy się natomiast do fajności tropikalnych chorób, jedną z których, konkretnie dengą, poczęstował mnie pewien kophangański komar. Zabrał mi tym sposobem dwa tygodnie z życia, Haneczce spierniczył doszczętnie początek podróży, a jakby jeszcze tego było mało, to uniemożliwił mi porządne pożegnanie się z tatą, któremu z tego wszystkiego nie zdołałem powiedzieć osobiście, że strasznie fajnie się z nim podróżowało.
Komarze, a żeby ci w związku z powyższym aparat ssąco-kłujący sparchaciał!
Razem z Mamą życzymy komarowi sparchacenia wszystkich organów bez wyjątku oraz zgnicia w komarzym piekle razem z komarami Marksa i Hitlera.
OdpowiedzUsuńNa pohybel!
UsuńAle bajecznie! Ciepło i pieknie! cudowne zdjęcia jestem zachwycona i umieram z zazdrości w koszmarnym, zimowym, zasmogowanym Krakowie :D
OdpowiedzUsuń