Kraków,
12.06.2012
Bedzie tego dobrego.
We wtorek o 3 nad ranem dotarliśmy
wreszcie do Krakowa. Dzień wcześniej
wystartowaliśmy w Satu Mare w Rumunii i przebrnąwszy przez Węgry i
Słowację koło północy wylądowaliśmy gdzieś pod Dębicą. Tuż po pierwszej w nocy
zlitowała się nad nami jadąca do Krakowa para Przemyślan i dwie godziny później
byliśmy już w domu. Naszą siedmiomiesięczną podróż zakończyliśmy tym samym karkołomnym
wyczynem w postaci przebycia drogi ze Stambułu do Krakowa w całości na stopa*.
Serdecznie dziękujemy wszystkim śledzącym na blogu
nasze przygody. Mamy nadzieję, że się podobało.
Szczególne wyrazy wdzięczności należą się natomiast tym,
którzy swoimi mailami pomogli nam utrzymać jako taki kontakt z Polską i
rozpędzać czarne chmury tęsknoty, które od czasu do czasu kłębiły się nad
naszymi głowami.
pozdrowienia z Krakowa
Jaktotakto
__________
* Na wpisy dotyczące tego etapu podróży
trzeba jednak będzie jeszcze poczekać, bo już się trochę tym całym
pisaniem zmęczyłem. Ale jak mi przejdzie, to nadrobię zaległości. Obiecuję.
Miło się czytało, ale koniec tego dobrego.
OdpowiedzUsuń